Testament Księdza Aleksandra Zienkiewicza

urodzonego z ojca Kazimierza i matki Jadwigi z d. Wróblewskich - dn. 12.VIII 1910 w Lembówce
i ochrzczonego w kościele Najświętszej Trójcy w Duniłowiczach -
spisany dn. 27.VI 1984, przeredagowany 24.V 1987r., poprawiony 29.XI 1990 r.
i ostatnio przeredagowany 22.VII 1993 we Wrocławiu.

Do odczytania nad grobem:

testament1 Ponieważ czuję, że opuszczają mię siły psychiczne i fizyczne na skutek ciężkich przeżyć i stresów wywołanych przez bolesne zjawiska w mojej Ojczyźnie, w Kościele i w Centralnym Ośrodku D. A., dopóki czuję się zdrowy na umyśle, pragnę wyrazić kilka uczuć i aktów woli w związku z nadchodzącym Sądem mego Pana i wobec tych, którym los mój nie jest obojętny.

Przede wszystkim składam pokorne dziękczynienie memu WSZECHMOGĄCEMU STWÓRCY, że za pośrednictwem moich rodziców zechciał wywołać mnie z otchłani niebytu. Uwielbiające dziękczynienie składam u stóp Boga w Trójcy Jedynego za dar wierzących w prawdziwego Boga rodziców, dziadków i rodzeństwo, co stworzyło środowisko wiary. Z głębi serca i w pokorze ducha składam dzięki Chrystusowi Zbawicielowi za to, że powołał mnie na trudną drogę kapłaństwa Chrystusowego i na tej drodze nieustannie mnie wspierał i umacniał, a potem przeprowadził mnie cudownie przez niebezpieczeństwa i pułapki straszliwych wydarzeń wojny i pozwolił mi pracować w ukochanej przez Pana winnicy blisko młodych latorośli - wśród dzieci i młodzieży świeckiej, a przez 6 lat także i młodzieży duchownej. Szczególne dzięki składam Ci, o Boże, żeś mnie posłał do Winnicy Duszpasterstwa Akademickiego, gdzie z łaski Twojej i woli arcypasterzy pracowałem - choć na mniejszych obrotach - dotychczas.

Przeżyłem tutaj wiele radości ale i cierpień pedagogicznych od Boga i Kościoła, ale też i wiele radości, wiele porażek, ale i wiele zwycięstw nad złem...

Jakże wdzięczny jestem Tobie, Matko Najświętsza, za odczuwaną przez wszystkie lata mego życia i służby opiekę - od lat dziecięcych, kiedy Ci przynosiłem ubogie wiosenne kwiatki na ubogi ołtarz majowy, aż do czasu, gdy w sposób bardziej dojrzały, ale zawsze ubogi i kapłański oddawałem codziennie siebie i polecających się mojej modlitwie "Pod Twoją obronę".

Z całego serca dziękuję memu wiernemu i cichemu Aniołowi Stróżowi, który odczuwalnie niósł mi pomoc w szczególnie trudnych i niebezpiecznych sytuacjach życia kapłańskiego. Dzięki Ci, dobry i wierny Przyjacielu.

Gorące dzięki składam mej dobrej i ukochanej Matce ziemskiej, która świadectwem swego ewangelicznego życia uczyła wiary w Boga i Chrystusa i życia z wiary. Ona była najlepszą wychowawczynią w duchu Ewangelii i Kazania na Górze. Wyrażam też głębokie uczucia wdzięczności i miłości memu rodzeństwu (braciom i siostrom i krewnym).

Wdzięcznością swoją obejmuję kapłanów, parafian i uczniów z kochanego Nowogródka, jak również Biskupów i kapłanów Archidiecezji Wrocławskiej, a więc i Księdza Kardynała Kominka, Biskupa Wronkę, Bpa Latuska i Marka i Księdza Bpa Urbana.

W tej godzinie wielkiego rozrachunku wyrażam głęboką wdzięczność i żyjącym Biskupom Wrocławskim: Kardynałowi Henrykowi Gulbinowiczowi za wszelkie formy autentycznej dobroci, a biskupom Tadeuszowi, Józefowi i Adamowi za wspierającą mnie przyjaźń.

Na pewno byłem za mało wdzięczny wszystkim swoim krewnym i przyjaciołom i kolegom - zarówno duchownym (Ks. Stanisławowi i Mieczysławowi Bohatkiewiczom, Możejce), jak i świeckim (stryjostwo Maria i Stanisław Zienkiewiczowie) za wszelkie formy pomocy duchowej i materialnej na drodze do kapłaństwa.

Dziękuję serdecznie młodzieży licealnej, a szczególnie akademickiej, spośród której wielu okazywało troskę o rozwój Centr. Ośrodka D.A. i przez życzliwość swoją dla mnie sprawiało mi wiele radości.

Ale też polecam gorącym modlitwom tych, którzy okazywali opory Łasce wiary i sprawiali mi wiele bólu i niepokoju.

Po tym uświadomieniu, co otrzymałem bezpośrednio od Ciebie, mój Stwórco i Sędzio i Zbawicielu i ile łask otrzymałem za pośrednictwem oddanych Tobie i życzliwych mi ludzi - pokornie Cię przepraszam, za wszystkie winy i grzechy mego życia, a szczególnie niewykorzystanie Twych darów i talentów; przepraszam za wiele zaniedbań i opieszałości za mało okazywanej miłości do bliźnich, zwłaszcza trudnych, niemiłych i nieżyczliwych. A przede wszystkim błagam Cię o wybaczenie mi mojej za mało ofiarnej miłości do Ciebie, mój Stwórco i miłosierny Sędzio. Wybacz mi to, miłosierny Boże, i wy, zawiedzeni, bracia i siostry, którym mogłem nawet dać zgorszenie. Wybaczcie mi wszyscy i wszystko.

Do wszystkich wątpiących w Boga, w Jezusa, w Odkupiciela i życie wieczne wołam z całych sił i przekonaniem: Jest Bóg Osobowy, jest życie wieczne; wołam z całą pewnością, bo tych prawd i tego świata doświadczam... Nie dość tego: Zawierzcie i zaufajcie Chrystusowi! Trzymajcie Jego zbawczą dłoń w swojej dłoni, nie wypuszczajcie jej nigdy! Wszyscy z Nim i w Nim! Zawierzcie Jezusowi, który przyjął z miłości ku nam okrutną mękę za nasze grzechy i otworzył nam bramy zbawienia - nieskończonego szczęścia. Mam w Jego Miłosierdziu nadzieję, że się wszyscy spotkamy przy uczcie Niebiańskiej, tak jak nam obiecywał. A więc - do widzenia za Grobem!

pogrzeb - listopad 1995 pogrzeb - listopad 1995 pogrzeb - listopad 1995 pogrzeb - listopad 1995 pogrzeb - listopad 1995

I jeszcze parę słów do tych, którzy będą organizowali pogrzeb:

Proszę złożyć moje ciało w najskromniejszej trumnie - w czarnej sutannie bez żadnych dystynkcji. Jeżeli to nie sprawi dużych trudności, proszę o pogrzebanie mnie na cmentarzu we Wschowie.

W homilii mszalnej, czy nad grobem - żadnych ocen i pochwał, gdyż w świetle słów Pana Jezusa widzę siebie jako sługę "nieużytecznego", który w sposób bardzo niedoskonały wypełniał wolę swego Pana. Nawet w dobrych uczynkach - ileż tam było intencji ubogich, płaskich podszytych miłością własną, która odbierała duszę tym czynom. Toteż nasze oceny i osądy na ogół mocno różnią się od ocen Wszystko-Wiedzącego Pana. Jako rzecz najważniejszą i świadczącą o waszej przyjaźni do mnie proszę Was serdecznie, abyście o mnie pamiętali w modlitwach i na Spotkaniach z Bogiem. A jeśli przez swoje Miłosierdzie wprowadzi mnie do światłości wiekuistej, będę błagał Stwórcę i wszystkich Przyjaciół niebieskich o zbawienie dla Was, abyśmy się wszyscy z łaski Pana znaleźli we Wspólnocie Świętych Obcowania w pokoju i szczęściu wiecznym. O to teraz już z tamtego świata modlę się z Wami, moi drodzy i najdrożsi - ubogi sługa i brat -

Ks. Aleksander